8 listopada 2017

Nowa atrakcja turystyczna Puszczy Białowieskiej

Turysta bądź inny podróżny, jadąc Drogą Zwierzyniecką od strony osady Zwierzyniec w kierunku Czerlonki Leśnej, po minięciu torów kolejowych zauważy ze zdziwieniem, że w miejscu starej, ale jeszcze dobrej leśniczówki budowany jest kościółek! Wysoka, choć wąska nawa, strzelisty dach, duże – choć jeszcze bez witraży – okna. Zdziwienie mija, kiedy się zauważy, że po obu stronach tej drogi istnieją dwie spore osady wybudowane dla drwali w czasie, gdy ku chwale ludowej ojczyzny poprzednicy ministra Szyszki przebudowywali w szybkim tempie dziką Puszczę na wysokoprodukcyjny las gospodarczy.
Zmieniały się czasy, jakiś minister zmniejszył plany cieć, przyszedł drugi i plany zwiększył, ale sprowadził takie maszyny, które zastępują kilkudziesięciu drwali.
Innej pracy w okolicy nie ma, a dalej dojechać nie ma czym – starą carską kolej zlikwidował młody polski kapitalizm. „Nic, tylko się modlić, jest kościółek, przynajmniej będzie blisko” – pomyśli podróżnik. Ale nic z tych rzeczy! Okazuje się, że idąc z duchem czasu, ten „kościółek” buduje dla siebie Pan Nadleśniczy Białowieski i będzie w nim podobno mieszkał. I nikogo to specjalnie nie zdziwi, ponieważ tak jakoś się porobiło, że już na dobrą sprawę nie wiadomo, czy mamy jeszcze Lasy Państwowe, czy już Lasy Kościelne, czy dyrekcja tych Lasów jest jeszcze w Warszawie, czy już może w Toruniu? Nic zatem dziwnego, że w tych warunkach również w budownictwie leśnym miast przedwojennego stylu dworkowego będzie obowiązywał styl „kościółkowy”.
Nadleśniczy Białowieski nowatorsko wyprzedza zatem zamierzenia swoich zwierzchników i wyrasta na prekursora nowego stylu. Nie wiadomo tylko, czy zamiast pochwał nie spotka się z szykanami, bowiem na dachu i szczycie „kościółka”, w którym ma zamieszkać, umieścił dwie anteny satelitarne. Zapewne po to, żeby porozumiewać się z Panem Bogiem bezpośrednio – bez pośrednictwa kapelana Duszkiewicza. I to mu w dobrze zapowiadającej się karierze zawodowej na pewno nie pomoże. Ksiądz Duszkiewicz, wysokiej rangi pracownik etatowy dyrekcji Lasów w Białymstoku, takiej niesubordynacji może mu nie darować!
Będzie więc musiał Pan Nadleśniczy zamieszkać w nadleśniczówce wybudowanej niedawno w Białowieży, ale w stylu znacznie odbiegającym od „kościółkowego”. W tej samej nadleśniczówce, którą wcześniej zdewastował, przebudowując na pomieszczenia biurowe dla rozmnażającej się szybciej niż korniki administracji nadleśnictwa. Zniszczył przy tym całe kosztowne wyposażenie budynku.
A że to wszystko kosztuje? A po co są wycinane i wywożone z Puszczy, pod osłoną uzbrojonych po zęby i zwiezionych z całej Polski strażników leśnych, wiekowe drzewa? Trzeba przecież czymś sfinansować rozrzutną i ekstrawagancką działalność szefa do niedawna najbardziej (?) deficytowego nadleśnictwa w Polsce.

2 komentarze:

  1. Jak z powyższego wynika, nadleśniczy białowieski ''przebudowuje nie tylko stare, puszczańskie drzewostany, ale także stare leśniczówki. Na styl pasujący do nowych marnych czasów.wyczuł też, że teraz w Polsce modne są nowe ogrodzenia. Rozebrał więc wszystkie jeszcze w dobrym stanie ogrodzeenia wokół siedziby nadleśnictwa i postawił nowe. Podobniepostąpił z ogrodzeniami ośrodka edukacji leśnej.W ten sposób ośrodek edukacji leśnej spełnia dodatkową rolę - uczy jak oszczędnie gospodaruje publicznym groszem obecna administracja leśna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Klasyka "ubogacania" krajobrazu...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane, pojawią się za jakiś czas – po akceptacji.